sobota na Głównym, wszystkie drogi prowadzą do Gdańska

Pierwsza jedzie na spotkanie z przeznaczeniem, druga jedzie na spotkanie z pierwszą, trzecia w domu gotuje obiad. Trzy z jednego, odchodzącego pokolenia. Sława gotuje się teraz do wyjścia. Mieszka niedaleko, więc nie pojedzie na spotkanie z niewiadomą, ale pójdzie. Na pieszo chce udać się do pewnego pubu, do którego dwie pozostałe jadą - Ewa przez kraj pociągiem pospiesznym, Alicja przez krainę spacerem niespiesznym:


wiezie mnie wśród pól merc / Fala Poprzeczna mym celem jest // czarny merc i szofer klasa / w garniturze z adidasa // a na mecie Poetyka / krąg podróży tej zamyka // Poetyka i Poetka / na mnie pewnie już tam czeka // tak Alicja podśpiewuje / na spotkanie się raduje // lecz telefon wszystko zmienia / w półobrocie staje ziemia // Ewa zdążająca nad morze / zdążyć tam nie może // serce się trwoży / spóźnienie się mnoży. Rolę w takim filmie Ewa przeczuwała, gdy miesiąc wcześniej tak prorokowała:


w sukience jak z łempickiej

czekam na pociąg do gdańska

coś hałasuje tam, gdzie kończą się tory,

więc bojąc się katastrofy

ściągam tę kieckę i macham.

hej tam, szerokie ramy

zatrzymajcie w biegu

kolejowy falstart.

zaraz nadjedzie inny,

bardziej stateczny pociąg,

do którego wsiądę

naga i bez hamulców


(Ewa Filipczuk: sukienka)


- Ewo, bądźmy więc na łączach // a ja w tej poniewierce / kiedy przyjdzie czas przyjazdu / z dworca zgarnę ciebie mercem // ja, Alicja, obiecuję, a obietnic dotrzymuję. I co dalej? Jak opisać tamten dzień? Jego rytm w sobie czuję / jego rytm w sobie rymuję // bo działo się w rytm ballady / jak śpiewały kiedyś dziady // pieśń wędrowna mi się marzy / opowieści tej do twarzy / będzie z nią.


Najpierw jadę więc do pubu, gdzie Poezja ma się dziać. Pyta ktoś od moderacji, czy ja do prezentacji, która właśnie się zaczyna, bo jednego wiersza jest godzina. - Nie nie, żaden ze mnie jest poeta. A czy jest tu toaleta? - pytam i dodaję, że na dworzec się udaję, żeby przywieźć tu Poetkę. Potem pytam się o miejsca, gdzie serwują dobre mięsa. Ktoś mi mówi: jest tu żabka. Inny mówi: nie ta gadka. I na merca patrzy się. Więc wyjaśniam, że o mięso się rozchodzi. A słuchają ludzie młodzi. Że ja lubię mięso zjeść. Młody mówi zachwycony, jakby szukał takiej żony: - Oto prawdziwa jest kobitka, bo jej pachnie krwista bitka. - I podaje adres mi.


Pod adresem same pyry, mięsa trochę tylko w sosach. Osę widzi w moich włosach bystry małolatek i od razu o tym mówi mi. Wcześniej w podskokach otworzył mi drzwi, kiedy zobaczył przez szybę w drzwiach, co ze mną jest nie tak. Nadaję mu więc tytuł Supermana, chociaż on pojęcie nie ma, kto to jest. - To ktoś jak ty, kto widzi i osę, i drzwi. - I tak, poprawia mi smak. Sława dzwoni: - Gdzie jesteście? - Mówię, że na mieście jem jarzyny, a kierowca w mercu swoje kanapki je, gdyż od merca boi oddalić się. - A Poetka? - A Poetka i Poeta, co do Gdańska wiezie ją, i obsesjonatem jest punktualności, to w pociągu ciągle są, i nie wiedzą gdzie. Nic nie wiedzą, nic nie jedzą, bo tam warsa brak.


W pyrnym barze krem kupuję - z buraka - dla tych, których podróż byle jaka. Potem Poeta nawet nie zauważy apelu mojego, żeby po długiej drodze zjeść coś gorącego. Kierowca będzie od zupy wolał coś swojego, a Poetka będzie wolała coś bardziej szybkiego. Ponoć po burzy podróży białe wino lepiej służy niż czerwona zupa. Więc pod koniec dnia, kiedy wrócę już do siebie, będę myślała wiersze i zjadała te zupy, szukając dla nich godnego rymu.


Teraz wstawię rzecz o Sławie. Od dni paru wiedziała, że w południe mam być w pewnym pubie, i że może przyjść, jeśli by ze mną zobaczyć się chciała. Nie wiedziałam, jakie plany ma, nie wiedziałam, czy ją interesuję ja, czy Poezja i Poetka. Nie wiedziałam nic. Kiedy jednak już wiem, że pociąg spóźnia się, z trasy merca prawię Sławie, że są wielkie opóźnienia, i że mój plan też się zmienia, i że znowu nie wiem nic.


Sława znajdzie mnie przy pyrach (i burakach). Wiadomość nadchodzi tam nie byle jaka, że Poetka i Poeta, który na Festiwal wiezie ją, za dziesięć minut na Głównym są. Gdzie naszego merca szukać mają, tego nie wiem. Sława radę ma w potrzebie: - Stańmy tam, gdzie zawsze czeka na mnie mąż - rzuca w locie, i tak samo rzuca szczerze, że z peronu ich odbierze - Tylko jak rozpoznam ich? - Poetka będzie machała sukienką, a Poeta młody i wysoki jest. - No to Sława już wie.


Teraz o tym, czemu na peron nie spieszę (przez ten coming-out, pewnie się nieco speszę). Otóż od paru lat kręci mi się w głowie świat, a w bagażniku merca jedzie mój własny merc. Teraz jednak czas nas goni, w pubie Poezja już dzieje się. Sława to wie, więc biegnie sama, chociaż mój chodzik dynamic nazywa się.


Wreszcie na miejscu: górno-loft-ny pub wśród innych garaży / nie wygląda na to, że tutaj się zdarzy / co właśnie dzieje się // poeci poetom zgotowali ten los / po raz siódmy miasto dało na to grosz // poeci poetów prezentują / poeci poetów przepytują / na scenie z kanapą // na widowni przy stolikach / rozsiadła się publika / poeci, Sława, i ja. Sława pozostanie z Poezją do końca dnia.


Ewa Filipczuk zdążyła na występ w przedostatniej chwili. Ze względu na duże opóźnienie jadącego z Łodzi pociągu organizatorzy zamienili kolejność występów, przesuwając na nieco późniejszą godzinę występ Ewy, prowadzony przez towarzyszącego jej Rafała Gawina, na który zdążyli na przysłowiowy styk. Na festiwalowej kanapie Ewa Filipczuk, z lampką wina w dłoni, zasiadła obok przedstawicielki młodszego pokolenia poetów, Anny Dwojnych. Rozmowa o poezji odbywała się w tym zaplanowanym dwugłosie. Na pytanie Rafała Gawina o dwudziestoletnią nieobecność Ewy w przestrzeni poetyckich wydarzeń i publikacji, autorka siedmiu cenionych zbiorów wierszy pochodzących z dawniejszych lat, wyjmuje karteczkę z jednym z najnowszych:


tym razem nie będę

słabo się tłumaczyć

- dlaczego tak późno?

przecież lata niebytu nie ujmują lat

a jednak stacja w polu

była mi potrzebna

zapach trawy i ognia

przecieranie całkiem nowych ścieżek

żeby się odrodzić w tej samej odsłonie

z nową okładką i czcionką

ze słowami których nie rozumiem

do końca


(Ewa Filipczuk: stacja w polu)

Festiwal Fala Poprzeczna, Gdańsk 2022 [program]: „Organizacją wydarzenia zajmują się poeci, ale to nie oznacza, że nic poza poezją się nie zdarzy. Interesują nas najbardziej te miejsca, w których literatura dotyka życia, a życie - zamienia w tekst.”

 

 

.